Idzie sobie Hanka na pocztę. I na co trafia? Na kolejki oczywiście. Ale nie żeby jakieś straszne. Tak nawet do ogarnięcia. Tylko żeby ogarniać, to trzeba chcieć. Ale nie, panie coś chyba zgubiły i szukają. Więc zagadują co chwilę Panią z okienka i sprawdzają i biegają w tę i w tamtą. Dobrze, że szukają. Jak moja książka zaginie to mam nadzieję, że też będą jej szukać z takim zapałem, ale Pani z okienka mogłaby jednak zająć się obsługiwaniem. Gdy w końcu się zajmuje, to co się okazuje? Że ktoś przyszedł zapłacić rachunek albo dwa, albo trzy, albo… , inny ktoś wypłacić pieniądze. Jakaś Pani nie wie, że kwitki to się wypełnia wcześniej a nie przy okienku. Mało tam takich jak ja. Z paczkami i listami. Z wypełnionym tym co trzeba. Ludzieeee, mamy 21 wiek. Poważnie. Takie rzeczy jak rachunki, przelewy, wpłaty i wypłaty można załatwić zupełnie inaczej i dużo szybciej. Po co wkurzać siebie i innych? Po co tracić czas? Ale nic to, załatwione. Wysłane. Mogę odetchnąć. I to wszystko w bardzo zabytkowym Ostródzkim budynku, który był wzorem dla innych niemieckich miast (jakby ktoś nie wiedział, to kiedyś granice wyglądały trochę inaczej) ze względu na swoją nowoczesność. Szkoda, że teraz już takim wzorem nie jest.
.
Nowy gmach pocztowy wybudowano w 1897 roku.
Monumentalna budowla powstała na grząskim i podmokłym gruncie, stąd konieczne było wbicie pod jej fundamenty pięciometrowych pali z impregnowanego drewna.
Zrezygnowano w niej z tradycyjnych okienek, a interesantów obsługiwano przy długich ladach.
Pierwszą skrzynkę pocztową zamontowano w Ostródzie w 1851 roku. W roku 1878 było ich pięć, a w 1903 osiemnaście. Pierwszy punkt telegraficzny otwarto 1 grudnia 1863 roku, pierwsze połączenie telefoniczne nawiązano 1 sierpnia 1898 roku. W 1901 roku Ostróda była jedną z 2952 miejscowości objętych siecią linii telefonicznych łączących 291835 rozmównic w całej rzeszy niemieckiej.
Hanka V. Mody