Mieszka we mnie Polak i Tatar
Jeden nosi maciejówkę drugi krymkę.
Szable w snach ostrzą tak samo
Szalony poezją na stepach Kipczaku
tatarską szablą walczę o Wielką Polskę
Wilcze futro z litewskich lasów
leży na obu tak samo.[i]
Selim Chazbijewicz, „Tatarski sen”
Siadamy wygodnie, odpalamy silnik i z Sokółki powoli ruszamy na południe. Powoli, by nie stracić widoków. Wyłączamy klimatyzację i otwieramy okna. Rozgrzane powietrze wdziera się do środka, omiata wnętrze samochodu, osiada na tapicerce, kierownicy, na nas. Wdychamy zapach wsi. Jest jakiś inny, niecodzienny. Tak pachnie przygoda, tak pachnie nieznane. Wokoło pola, jedziemy leniwie, skóra robi się wilgotna. Po kilku kilometrach docieramy dokładnie tam, gdzie chcieliśmy. Przed nami Bohoniki.
W źródłach historycznych widnieje dokładna data wydania przywileju, na mocy którego przyznano tę wieś Tatarom. To przywilej Jana III Sobieskiego z 12 marca 1679 roku. Wieś dostali w posiadanie żołnierze z oddziałów rotmistrza Bogdana Kieńskiego i Gazy Sieleckiego. Skąd Tatarzy w Polsce? Po raz pierwszy Tatarzy na ziemiach Polskich pojawili się w XIII wieku, w latach 1236-1240, gdy Mongołowie opanowali księstwa ruskie. W tamtym czasie władza Temudżyna (znanego jako Czyngis-Chan) i jego następców rozciągała się na ponad połowę Azji i prawie całą Europę Wschodnią. Zachodnia część tego imperium wkrótce przekształciła się w niezależne państwo zwane Złotą Ordą. To właśnie mieszkańców Złotej Ordy, którzy stanowili mieszaninę mongolskich najeźdźców i tureckojęzycznych Kipczaków, nazywamy Tatarami. To oni są w prostej linii przodkami naszych rodzimych Tatarów. Właściwym twórcą osadnictwa tatarskiego był w XIV wieku wielki książę litewski – Witold. W zamian za służbę wojskową Witold nadawał Tatarom ziemie w pobliżu wielkich ośrodków miejskich (Trok, Wilna, Kowna, Nowogródka i Grodna). Tatarzy po raz pierwszy walczyli po stronie polskiej w 1410 roku, wspólnie z Litwinami biorąc udział w bitwie pod Grunwaldem. W starciu wzięło udział około dwóch tysięcy Tatarów.
W 1672 roku z powodu zaległych wypłat żołdu, złej sytuacji prawnej i trudności w wyznawaniu swojej wiary część chorągwi tatarskich przeszła na stronę turecką. Państwo polskie rozpoczęło starania, by przyciągnąć Tatarów z powrotem. W lipcu 1673 roku udało się zawrzeć porozumienie. Zagwarantowano Tatarom wolność wyznania i pełne prawa polityczne. W XVII wieku nastąpiło odrodzenie tatarszczyzny na ziemiach polskich, nastała też moda na Orient, w wyniku której np. sprowadzano z Krymu ozdobną broń tatarską. Tatarzy polscy stopniowo zatracali swój ojczysty język, ale nie tradycję. Udało im się zasymilować z sąsiadami przy jednoczesnym zachowaniu odrębności etnicznej.
Zatrzymujemy się pod jednym z dwóch drewnianych meczetów w Polsce. Nie jest to niestety meczet z czasów Jana III Sobieskiego, który nie przetrwał. Obecna świątynia pochodzi z drugiej połowy XIX wieku. To nieduża budowla na planie kwadratu z jednym mineretem sygnaturkowym zakończonym półksiężycem. Nieśmiało wchodzimy do wnętrza, wita nas półmrok i delikatny chłód. Wyraźnie wyczuwamy podniosłość miejsca. Znajdujemy się w małym przedsionku, gdzie zdejmujemy buty, sprawdzamy długość spódniczek i spodni, zakrywamy ramiona. Wnętrze meczetu podzielone jest na dwie części, większą, przeznaczoną dla mężczyzn i mniejszą, dla kobiet. Oddziela je drewniane przepierzenie z poziomą szczeliną zasłoniętą przejrzystym materiałem. Oba pomieszczenia mają osobne wejścia z przedsionka. Później dowiemy się od imama, że sytuacja taka ma miejsce nie z powodu dyskryminacji płci, a jedynie przez wzgląd na zachowanie czystości myśli podczas modlitwy. Według Koranu mężczyzna i kobieta są sobie równi. Niemniej jednak kobiety, z uwagi na swoje cechy psychiczne i fizyczne, są uznawane za słabsze, a więc potrzebują opieki silniejszego mężczyzny. Trudno mi się zgodzić z tym twierdzeniem, ale to rozważania na inny czas i miejsce. Wróćmy do meczetu w Bohonikach i jego uspokajającej ciszy. Wyznawcy islamu modlą się zwróceni twarzą na południe, w stronę Mekki. Stronę tę wskazuje „mihrab”, czyli nisza w ścianie świątyni. Wita nas imam gminy tatarskiej w Bohonikach. Ponieważ rozmawia z dwójką ludzi, siadamy obok i przysłuchujemy się, jednocześnie rozglądając po wnętrzu. Dostrzegamy przepiękny zbiór Koranów – świętych ksiąg. Muzułmanie uznają nie tylko Koran, ale również Torę, psalmy i ewangelie. Wśród polskich Tatarów podstawową grupą wyznaniową są sunnici. Przypomnijmy, że po rozłamie, który nastąpił po śmierci Mahometa w 623 roku, muzułmanie dzielą się na sunnitów i szyitów. Ówcześni Muzułmanie nie mogli zgodzić się co do tego, kto ma sprawować władzę w ich społeczności, ponieważ prorok nie zostawił żadnych wytycznych. Część z nich uważała, że następca powinien wywodzić się z rodziny Mahometa. Popierali oni kuzyna i zięcia Mahometa Alego ibn Abi Taliba. Byli oni nazywani partią Alego (arab. szi’at Ali – stąd nazwa „szyici”). Sunnici (arab. ahl as-sunna wa al-dżama’a – „ludzie tradycji i wspólnoty”) swoją nazwę biorą od sunny, czyli tradycji Proroka, przykładu jego życia i nauczania.
Jak już wspominałam, Koran jest podstawą wiary islamu i zawiera wszystkie najważniejsze doktryny tej religii. Ich rozwinięciem i uzupełnieniem jest sunna (tradycja), która składa się z hadisów, czyli opowieści o czynach, gestach i słowach Proroka. Koran i Sunna stały się źródłem prawa (szariat) i teologii islamu. Sunnici uznają Sunnę za źródło wiedzy religijnej prawie równorzędne z Koranem. W islamie wszystko podporządkowane jest religii – stosunki społeczne, administrowanie państwem, etyka itd. Gdy imam kończy rozmowę, zwraca się do nas. Cierpliwie i prosto odpowiada na nasze pytania. Mówi bardzo ciekawie. Dowiadujemy się między innym, że tłumaczenia Koranu są uznawane jedynie za jego interpretację, ponieważ w doktrynie islamu język i styl tekstu koranicznego jest nienaśladowalny i niemożliwy do oddania w innym języku. Dlatego Koran powinien być recytowany po arabsku i stąd wyznawcy islamu uczą się od najmłodszych lat tego języka. Księgi religijne są przechowywane w rodzinach tatarskich od wielu lat i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Głównym źródłem wiedzy duchowej są chamaiły (modlitewniki). Mogą one stanowić bogate źródła wiedzy dla orientalistów, etnografów i historyków, ponieważ Tatarzy mieli zwyczaj robić notatki na marginesach, gdzie zapisywali ważne wydarzenia, których byli świadkami.
Z imamem rozmawiamy o historii, meczecie, Bohonikach, tradycjach, a nawet o polityce czy pielgrzymkach do Mekki. Każdy muzułmanin choć raz w życiu powinien się wybrać na taką pielgrzymkę. Długo by opisywać ciekawą rozmowę z imamem, ale to i tak nie odda specyficznej atmosfery tego spotkania. Opowieści imama są na tyle zajmujące, a rozmowa pasjonująca, że tkwimy w tym przepięknym wnętrzu wyjątkowo długo, aż zbliża się czas tradycyjnej modlitwy. Imam grzecznie nas przeprasza i udaje się, by obmyć ciało przed modlitwą oraz wezwać do niej wiernych (tzw. azan). Jeszcze raz spoglądamy na kolorowe wnętrze świątyni i wychodzimy z tysiącem niezadanych pytań. Pewne jest, że po powrocie sięgniemy po odpowiednią literaturę, by dowiedzieć się więcej.
Samochodem dojeżdżamy na koniec wsi, gdzie na wzniesieniu porośniętym lasem znajduje się mizar – cmentarz muzułmański. I znów czujemy ten specyficzny powiew historii, której możemy dotknąć. Cmentarz został założony w końcu XVIII wieku, a najstarsza odnotowana inskrypcja pochodzi z 1796 roku. Boki starszych mogił obłożone są kamieniami (zawsze w liczbie nieparzystej) i posiadają dwa nagrobkowe kamienie. Jeden u głowy zmarłego, w większości już z zatartymi napisami, a drugi u jego stóp. Nowsze mogiły przypominają wyglądem groby chrześcijańskie. Nieboszczyka układa się twarzą zwróconą ku Mekce.
Kilkanaście kilometrów dalej, za Krynkami, osiem kilometrów od granicy z Białorusią znajduje się malowniczo położona wieś – Kruszyniany. Prowadzi do niej trasa wzdłuż łąk, pagórków i lasów w pobliżu rzeki Nietupa. I momentalnie nasuwa mi się skojarzenie z fragmentem Pana Tadeusza Adama Mickiewicza:
Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą.[ii]
Zaczynam rozumieć naszego wieszcza i wiem, że na Litwę też pojedziemy. Tymczasem chłoniemy uroki kolejnej polskiej wsi zamieszkałej przez Tatarów. Kruszyniany powstały w połowie XVI wieku, a w wieku XVII były już dużą osadą z dość dobrze rozwiniętym rzemiosłem wiejskim. W roku 1679 została ona przekazana przez króla Jana III Sobieskiego pułkownikowi Samuelowi Murzy Krzeczowskiemu oraz jego podkomendnym na mocy przywileju wydanego 12 marca w Grodnie. Powstały tam nowe tatarskie gospodarstwa i folwarki. Obecnie wieś ma charakterystyczny układ przestrzenny zwany „ulicówką” – większość zabudowań skoncentrowano wokół jednej, głównej drogi, i jest cennym zabytkiem znajdującym się pod opieką konserwatora zabytków w Białymstoku. Tak jak w Bohonikach odwiedzamy drewniany meczet, wybudowany prawdopodobnie w latach 1768–1795. Jest on ciekawym połączeniem architektury meczetów muzułmańskich, kościołów barokowych i tradycyjnego budownictwa ludowego. I tu także jesteśmy gościnnie witani przez opiekuna meczetu, z którym znów rozmawiamy o tatarskiej kulturze. Opowiada nam o idealnej wręcz asymilacji Tatarów z miejscową ludnością. Tatarzy polscy stanowią grupę etniczną pozbawioną cech mniejszości narodowej. Uważają się oni nie tylko za obywateli Rzeczpospolitej, ale za Polaków pochodzenia tatarskiego. Za meczetem, około stu metrów dalej, na wzniesieniu znajduje się mizar powstały w połowie XVII wieku. Cmentarz ten, obok tego z Bohonik, jest obecnie główną nekropolią polskich tatarów i jednym z siedmiu mizarów w Polsce (inne znajdują się jeszcze w Warszawie, Lebiedziewie i Studziance).
Każda podróż wzmaga apetyt. Jesteśmy trochę zmęczeni, ale nie odmówimy sobie spróbowania tatarskiej kuchni. U Tatarów można, a nawet trzeba zapomnieć o wszelkich dietach. Jest tłusto i syto. Przeważają dania jednogarnkowe, co wynika z koczowniczej tradycji. W kuchni tej dominują różnego rodzaju pierogi, dania mączne i ziemniaczane oraz dużo mięsa i kaszy. Ucztę zaczynamy obowiązkowo od kołdunów w rosole. Jest to rodzaj pierożków z mięsa baraniego lub wołowego z cebulą i tłuszczem baranim. Co ważne, do pieroga daje się surowe mięso, które podczas gotowania uwalnia sok. Pierożek należy wkładać do ust w całości. Gdy go rozgryzamy, na języku i podniebieniu rozpływa się cudowny smak. Następnie na stół podany zostaje pierekaczewnik. Jest to placek z siekanym mięsem gęsim lub baranim z dodatkiem cebuli i przypraw. Placek wyrabiany jest z ciasta makaronowego, składa się z kilku warstw. Następnie wszystko się zapieka. Powstaje cudownie złocista i chrupiąca skórka. Wszystko popijamy gorącą, mocną, czarną herbatą. I jedyne, czego nam potrzeba, to wygodnego łóżka, na które także możemy liczyć w Kruszynianach.
Podlaski Szlak Tatarski liczy 150 kilometrów, (Białystok – Sokółka – Bohoniki – Krynki – Kruszyniany – Krynki – Supraśl – Białystok). Warto odwiedzić te tereny, by poczuć klimat polskiego orientu, poznać barwną społeczność tatarską i dowiedzieć się o, bądź co bądź, kawałku naszej polskiej historii. Panuje tam atmosfera kresów dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów – atmosfera tolerancji, zrozumienia i akceptacji różnorodności. Sąsiadują ze sobą muzułmanie, prawosławni i chrześcijanie wspólnie celebrujący wszelkie swoje uroczystości. Żartują nawet, że nie mają czasu na pracę, ponieważ wszyscy szanują swoje święta i święta sąsiada. Jest to przykład wyjątkowego współistnienia i tolerancji. To miejsca, gdzie spotykają się różne kultury, tradycje i wyznania. Spotykają się w spokojnej akceptacji i zrozumieniu. Warto zastanowić się, czy różnorodność nas zubaża, czy wzbogaca. Warto też wspomnieć o sztuce tatarskiej, bo wszędzie tam, gdzie ta kultura jest wyjątkowo żywa, możemy podziwiać tatarskie stroje ludowe, nakrycia głowy, biżuterię i ozdoby oraz kolorowy haft. Wymieszanie tradycji bułgarskich i złotoordyńskich zaowocowało fascynującym połączeniem azjatyckich ornamentów, kamieni szlachetnych, a wszystko to skrojone na miarę i potrzeby ludów koczowniczych. Wśród Tatarów znajdziemy wielu utalentowanych malarzy (np. rodzina Safarewiczów z Sokółki czy dr med. Tamerlan Smolski) i muzyków (jak rodzina Bohdanowiczów z Białegostoku). I to wszystko na wyciągnięcie ręki. To nasza polska egzotyka, wystarczy tylko chcieć ją poznać.
Autor: Hanka V. Mody
Redakcja i korekta: Katja, Magda Polanowska
[i] S. Chazbijewicz, Krym i Wilno, Gdańsk, 1990
[ii] A. Mickiewicz, Pan Tadeusz, Czytelnik: Warszawa, 1983, str. 9.