O wirtualnej wymianie myśli i po co ja w ogóle tutaj piszę

Cześć z osób znam osobiście, część tylko wirtualnie, kilkoro z Was pewnie jeszcze poznam w realu, a większości zapewne nie. Zdarza mi się rozmawiać z niektórymi przez telefon , choć nie widziałam ich na oczy i może wcale nie zobaczę. Tak zwany real przenika się z wirtualem. Ale przecież istniejecie naprawdę i na dowód tego nie potrzebuję skanu Waszych danych. Czy to tylko erzac „prawdziwych” znajomości? I tu warto zadać pytanie o tę prawdziwość. Czym ona jest?

Że jak wypiliśmy razem herbatę to już jest prawdziwie a jak dyskutujemy tylko w sieci to już nie? A może trzeba wypić wspólnie pół litra bimbru, żeby było prawdziwie? Może nie ma potrzeby rozdzielać i klasyfikować? Świat się zmienia, rodzaj kontaktów ulega przetransformowaniu. Na gorsze? Na lepsze? Nie, na inne. Na bardziej współczesne. Okazuje się, że wystarczy wrzucić post o zgubionej czapce i nie dość, iż można tę czapkę odnaleźć, to wywiązuje się pasjonująca dyskusja. Wrzucam post ze zdjęciem jedzenia a za chwilę rozmawiam o fantazmacie wieczności, sztuce i tworzeniu, o poematach i afrodyzjakach. Dowiaduję się także, czym wg. niektórych jest ideał piękna. I znam kolejne przepisy do wykorzystania. Jesteście przyczynkiem do kolejnych postów, kolejnych rozważań. Motorem napędzającym myśli. I są to myśli twórcze. Osoby od „co słychać”? wywalam od razu i bez sentymentów. Może dlatego dyskusje u mnie nie są jałowe, a ożywcze i odświeżające. A może mam szczęście do ludzi? Z niektórymi udaje mi się tworzyć fajne projekty literackie i okołoliterackie choć nie widzieliśmy się na oczy. A musimy? Czy będzie to miało większą wartość? Ostatnio pewien mój wirtualny znajomy napisał do mnie tak: „Wpłaciłem Ci na konto pewną sumę pieniędzy, przekaż te pieniądze na jakieś zwierzęta, wiem, że dobrze wybierzesz”. I się wzruszyłam, bo nie dość, że ma dobre serducho to jeszcze mi zaufał. Serio? Przecież się na oczy nie widzieliśmy i pewnie nie zobaczymy. Nawet nie rozmawiamy ze sobą zbyt często wirtualnie. Więc jak? To nie jest ważne? Dla tych zwierzaków to jest rzeczywista i namacalna pomoc. I nieważne, że dla kogoś facet może być jedynie bytem wirtualnym. Dla mnie jest człowiekiem. Człowiekiem, który przypomina mi o człowieczeństwie. Były też inne sytuacje, w których ta wirtualna ręka była jak najbardziej realna. I w nosie mam czy spotkam się na tę przysłowiową kawę czy herbatę. Każdy ma swój świat i swoje życie i nikt nie będzie wszystkiego rzucał bo akurat Hanka zawitała do miasta. Ale jeśli będą odpowiednie warunki to na pewno się spotkamy. Jeśli nie w świecie rzeczywistym to w świecie wirtualnym, dla mnie wbrew pozorom równie realnym. Wcale nie gorszym, innym, ale równie twórczym. I chyba o to w tym chodzi co?

Dziękuję Wam więc, że jesteście, że jesteście twórczo i że czytacie (na przekór teorii, że nikt nie czyta długich postów) moje przydługie teksty. I za wymianę myśli Wam dziękuję. I dzień dobry. Do spisania bardzo. Do przeczytania.

Hanka V. Mody

Obraz autorstwa: Maja Borowicz

Podziel się Hanką:
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on pinterest
Pinterest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.