Jeszcze zanim otworzyłam oczy zaczęły do mnie docierać wszystkie te odgłosy, które mogłyby docierać zupełnie gdzie indziej. Wpadały przez okno i przyklejały do lepkiej skóry, niczym natrętne meszki, gryząc zajadle. Miałam ochotę strzepnąć to wszystko z siebie i zacząć się drapać. Jednak one wwiercały mi się w mózg. Rozmowy ludzi, matki pospieszające swoje dzieci i te dziecięce męczące, świdrujące głosy „mamooo”. Jakby przeciąganie tego „o” coś pomogło.

Wyraźnie słyszałam spieszące się kroki ludzi. One mają inny rytm, niż te zadowolone, idące w celu przyjemniejszym niż znienawidzona praca. Do tego odgłosy trzaskających drzwi, odpalanych silników i żwiru pod kołami. Wszystko to osiadało na mnie i zostawało w mojej głowie. Czułam się w potrzasku. „Uciec, chcę uciec, choćby zamknąć się w łazience”, powtarzałam sobie w myślach, ale wciąż nie ruszałam się z łóżka zaciskając oczy, choć to uszy powinnam zakrywać. Na koniec ktoś zaczął kosić. Ostródzka masakra piłą mechaniczną. Ziuuu, ziuuuu… A ja chciałam tylko spać. Ale oni zawsze koszą, gdy ja mogę spać. Nie powinnam się dziwić. Kto wie, może koszą codziennie, tylko codziennie nie bywam o tej porze w łóżku. W końcu otworzyłam oczy i nagle wszystko ustało. Cisza. Nie mogłam uwierzyć. Potrząsnęłam głową, raz, drugi. Tylko odległy szum. Rozjechali się do tych swoich prac, szkół, przedszkoli. Zostałam zatopiona w ciężkim, gorącym powietrzu. Ono też nie pozwoliło spać.

Hanka V. Mody

Podziel się Hanką:
Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on pinterest
Pinterest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.