Ortografia nie jest moją najmocniejszą stroną, temat interpunkcji przemilczę, lecz czasem udaje mi się postawić przecinek w odpowiednim miejscu. Z kropkami lepiej sobie radzę. W każdym razie wstydzę się okrutnie, gdy jakiegoś babola popełnię i to jeszcze publicznie. I wdzięczna jestem, gdy ktoś mnie poprawi i ustrzeże przed dalszym narażaniem się na śmieszność.
Zresztą tak poznałam Rycerza. Facet zamiast zacząć rozmowę od „co słychać” i „co tam” albo „Czy masz chłopaka” po prostu wjechał na koniu i rzekł „Hej mała, fajnie piszesz, ale popełniłaś błąd. Radzę ci go poprawić”. (o tym pisałam tutaj: https://hankavmody.pl/…/hej-co-slychac-czyli-mini-poradnik…/ ) A ja co? W te pędy sprawdzać, czy rzeczywiście miał rację. Miał. Poprawiłam więc i z wdzięczności, że uchronił mnie przed publicznym blamażem pozwoliłam się podrywać. Do tej pory cieszy się, jak mnie na czymś przyłapie, a ja cieszę się, że jest ktoś, kto czuwa nad tym, bym się zbytnio nie skompromitowała. No i staram się jak mogę, by miał jak najmniej tego poprawiania. Bogiem a prawdą to głupio mi, gdy popełniam błędy i staram się na przyszłość zapamiętać, co też ten Rycerz mi poprawia. Zawsze grzecznie przepraszam i dziękuję do nikogo nie mając urazy.
Okazuje się jednak, że moje podejście jest jakieś dziwne. Otóż panuje przeświadczenie, że to są tylko Internety i jakiś fejs i o co to całe halo. Jakby fakt, że nie jesteśmy na klasówce z języka polskiego zwalniał nas z potrzeby dbania o poprawność językową. Jeden delikwent nawet stwierdził, że „to nie grupa polonistyczna”. Serio? Idąc tym tropem mogę przyjąć, że skoro nie jestem na spotkaniu prawników to mogę sobie łamać prawo. Inny tłumaczył się, że przecież teraz są słowniki w telefonie i one same źle poprawiają. Ależ rozumiem, tylko czasem warto użyć nie tylko palca, ale i mózgu (polecam). Rozumiem też różne dysleksje, jak mówiłam sama nie jestem ideałem w temacie ortografii. Nie rozumiem natomiast, że zanim wyśle się do innej osoby wiadomość nie można sprawdzić, czy aby na pewno to co napisaliśmy ma ręce i nogi. Ja, gdy nie jestem czegoś pewna, właśnie tak robię. Jest to wyrazem szacunku do rozmówcy. Ponadto poprawna polszczyzna pozwala być zrozumianym tak, jak chcemy i oszczędza wszelkich domysłów. Inny osobnik stwierdził znów (po tym jak pewna pani narzekała na to, że mężczyźni mogliby czasem zajrzeć do słownika zanim napiszą jej komplement), że ważne, że piszą a ortografia to już sprawa drugorzędna. No to niech piszo. I niech się nie dziwio jak nikt nie odpisze.
Hanka V. Mody