On: Obraziłaś się?
Ona: Tak.
On: Za co?
Ona: Nie wiem.
On: (wzdycha i przewraca oczami) i pomyśleć, że chciałem mieć kobiecą kobietę.
Hanka V. Mody
czyli Hanka pisze
On: Obraziłaś się?
Ona: Tak.
On: Za co?
Ona: Nie wiem.
On: (wzdycha i przewraca oczami) i pomyśleć, że chciałem mieć kobiecą kobietę.
Hanka V. Mody
Jadą w dal samochodem.
Ona: (pokazując dom na poboczu) Zobacz, a może pomalujemy dom na niebiesko?
On: To ultramaryna.
Ona: Co?
On: To ultramaryna nie niebieski.
Ona: Noooo dobra, może być. W każdym razie takie coś (tym razem pokazuje niebieski przystanek autobusowy).
On: A to akurat Royal Blue.
Ona: Acha, no to właśnie jakoś tak.
Siadają wieczorem nad wodą.
Ona: Podaj mi tę niebieską bluzę (bo ma do wyboru jeszcze zieloną – (chyba) ).
On: (podając) To fioletowa jest.
Ona: (milczy).
Także ten, no.
Hanka V. Mody
Cudownie aromatyczny i tłusty rosół z kury martwej i rozebranej wykipiał na kuchenkę. Wszystko pływa.
On: (z przerażeniem) I co my teraz zrobimy?
Ona: (spokojnie) Posprzątamy.
On: (z jeszcze większym przerażeniem) To ja sobie naleję.
(Nalał. Nie, nie rosołu).
Hanka V. Mody
On: A ty go właściwie lubisz?
Ona: Właściwie to go dobrze nie znam. Widziałam kilka razy.
On: I jakie wrażenie?
Ona: No nie wiem, facet jakiś taki niezaradny życiowo. Mało zarabia i mam wrażenie, że ciągle nie ma pieniędzy (milknie bo głupio jej się robi, że ocenia kogoś po zasobności portfela ale zaraz próbuje ratować sytuację). To znaczy my też ciągle nie mamy, ale…
On: No tak, ale my nie mamy na innym poziomie.
Hanka V. Mody
Ona: Czy jest coś, czego brakuje Ci w seksie ze mną?
On: Ciebie
Hanka V. Mody