Idzie sobie Hanka na pocztę. I na co trafia? Na kolejki oczywiście. Ale nie żeby jakieś straszne. Tak nawet do ogarnięcia. Tylko żeby ogarniać, to trzeba chcieć. Ale nie, panie coś chyba zgubiły i szukają. Więc zagadują co chwilę Panią z okienka i sprawdzają i biegają w tę i w tamtą. Dobrze, że szukają. Jak moja książka zaginie to mam nadzieję, że też będą jej szukać z takim zapałem, ale Pani z okienka mogłaby jednak zająć się obsługiwaniem. Gdy w końcu się zajmuje, to co się okazuje? Że ktoś przyszedł zapłacić rachunek albo dwa, albo trzy, albo… , inny ktoś wypłacić pieniądze. Jakaś Pani nie wie, że kwitki to się wypełnia wcześniej a nie przy okienku. Mało tam takich jak ja. Z paczkami i listami. Z wypełnionym tym co trzeba. Ludzieeee, mamy 21 wiek. Poważnie. Takie rzeczy jak rachunki, przelewy, wpłaty i wypłaty można załatwić zupełnie inaczej i dużo szybciej. Po co wkurzać siebie i innych? Po co tracić czas? Ale nic to, załatwione. Wysłane. Mogę odetchnąć. I to wszystko w bardzo zabytkowym Ostródzkim budynku, który był wzorem dla innych niemieckich miast (jakby ktoś nie wiedział, to kiedyś granice wyglądały trochę inaczej) ze względu na swoją nowoczesność. Szkoda, że teraz już takim wzorem nie jest.
Continue reading „Będzie trochę narzekania i historii też trochę”