Zabierasz mi natchnienie
Jednorożec uśmiecha się bez słów
Hanka V. Mody
czyli Hanka pisze
Hanka V. Mody
Lubiła się Puszczać. Najbardziej w niedzielne poranki. Z kacem bądź wciąż pijana odklejała się od lepkiej skóry męża i wyskakiwała z ciepłej pościeli. W łazience zadzierała wysoko nogę, by umyć wilgotne sny, przecierała niebieskie oczy, myła zęby i uśmiechała do wciąż nagiej siebie. Szczypała policzki, by nabrały rumieńców, ważyła w dłoniach jędrne piersi, prześlizgiwała dłonią po miękkim brzuchu, klepała pełne uda. Skóra wracała do życia, dusza wracała do niej. Ona wymykała się ze swojego świata i szła się Puszczać.
Twoje stopy
ogrzewają mi serce
idealna temperatura
uczuć
Hanka V. Mody
Rozkładasz mi nogi i wdzierasz się w mój sen
Kołyszesz delikatnie. Zakrzywiasz czasoprzestrzeń
Choć jesteś twardy dotykasz mnie swoją miękkością
Zmieniam stan skupienia ze stałego w płynny
Za oknem wciąż szaro, lecz Ty obsypujesz mnie kolorami
Dryfujemy
Hanka V. Mody
Obraz olejny pt. Na krawędzi pragnienia autorstwa Mai Borowicz
Dotknij mnie słowami. Najpierw usta moje dotknij „kochaniem”. Niech dźwięczy mi w głowie gdy „suką” ściśniesz piersi. Brzuch omieć „moja”. I niech się stanie. „Kurwą” i „szmatą” złóż razy na udach. Zostaw mi ślady z „dziwki”. Niech pośladki nabiorą koloru purpury. Niech litery złożą się w całość. Dopełnij kropką by słowo ciałem się stało.
Hanka V. Mody
Hanka V. Mody
Rozpadało się. Rozmyło się wszystko. Woda płynie z nieba. Brrrr, zimno. Potrzebuję ciepłych skarpet. Na słońce nie ma co liczyć. Czas się przyzwyczaić do nowego wystroju świata. Już niedługo, do wiosny. To tylko kilka chwil, kilka oddechów. Kilka ciepłych wspomnień. Bicie serca. Jeden, lub dwa razy mocniej. Było. Śnieg spadnie, przysypie je białym puchem. Zamrozi na chwilę. Do wiosny.
Hanka V. Mody